środa, 13 grudnia 2017

Kruger&Matz Drive 4 mini - recenzja taniego, pancernego smartfona




Na przełomie września i października miałem okazję spędzić w Zonie ponad miesiąc (dokładnie 33 dni). W ramach przygotowań do tej szalonej wyprawy postanowiłem napisać do firmy Kruger&Matz o wypożyczenie jednego z pancernych telefonów i sprawdzenie go w boju. O to jak i czy sprawdził się ten telefon


Od razu na wstępie zaznaczam, że nie zajmuje się zawodowo testowaniem sprzętu i recenzja tego smartfona jest pierwszą, jaką mam okazję pisać. Nie będzie tu profesjonalnego języka, tylko subiektywne opisanie przez laika jak sprawował się telefon i czy poleciłbym go na ekstremalne wypady w Zonę, czy inne, równie zwariowane zakątki świata.

K&M Drive 4 mini,  bo ten model uprzyjemniał mi życie podczas miesięcznego pobytu, wybrałem ze względu na jego małe rozmiary, dość przeciętne, a nawet słabe parametry, wierząc, że w parze z powyższymi będzie szła rzadsza potrzeba ładowania urządzenia. Trudno zabrać ze sobą powerbanki na miesięczny survival, dlatego jedyną opcją było ładowanie telefonu z panelu solarnego, kupionego w chińskim sklepie wysyłkowym banggood.com, ale to nie on jest bohaterem tego tekstu. Smartfon od początku miał spełniać rolę zapasowego i być używany jedynie w razie awarii lub rozładowania mojego głównego telefonu (Xiaomi Redmi Note 3 SE), a sądząc po wielkiej pajęczej sieci na ekranie i odpadającej płatami obudowie było jasne, że w końcu "Siaomi" może odmówić posłuszeństwa. Choć tak się nie stało, to dość szybko okazało się, że bateria w Redmi już ma swoje złote lata za sobą i w końcu będę musiał zadowolić się Krugerem. Pierwszy raz na poważnie (wcześniej wykonałem nim tylko kilka testowych zdjęć) użyłem go w drugim tygodniu wyprawy, gdy skończyły mi się powerbanki, a pogoda nie pozwalała naładować ich "ze słońca". Od razu znalazłem tryb oszczędzania baterii, który pozwalał na ponad cały dzień pracy przy włączonym GPSie i internetem mobilnym przy H+. Oczywiście w miarę upływu kolejnych dni wszedłem w rutynę oszczędzania cennych  mAh-ów i potrafiłem oszczędnie z niego korzystać nawet 5 dni. "Oszczędnie" w tych warunkach wciąż oznaczało łączenie się z internetem i GPSem, jednak w krótszych interwałach przedzielonych siedzeniem na trybie samolotowym. Ogólnie rzecz ujmując - strach przed powrotem do Androida (mimo, że system MIUI na którym pracuje Xiaomi też jest oparty o Androida to jednak jest to trochę inna bajka) szybko minął, a pojawiły się nowe zalety, o których mowa w dalszej części recenzji. Tyle przydługawym słowem wstępu. Zaczynajmy.


Zestaw





W pudełku oprócz telefonu znajdziemy:

- Słuchawki - szału nie ma, ale przecież nie o to chodzi - słychać co ma być słychać, nie jest to jakiś najtańszy bubel za 5zł, ot, normalne słuchawki do rozmów, czy słuchania muzyki dla niewymagających użytkowników

- ładowarka z dedykowanym adapterem. Po co ten adapter? Ano dlatego, że wejścia microUSB w wielu pancernych telefonach są zlokalizowane kilka milimetrów głębiej niż krawędź, z reguły pod gumową, chroniącą przed wodą i kurzem zaślepką, stąd w wielu standardowych ładowarkach wtyczka jest zbyt gruba, żeby wpasować się w gniazdo. Przydatny gadżet - nie trzeba pamiętać o noszeniu dołączonej ładowarki

- śróbokręto-łyżka - nie wiem jak to profesjonalnie się nazywa, ale do zestawu dołączone było metalowe urządzenie służące do odkręcenia 6 śrubek trzymających tylną obudowę, oraz - po obróceniu o 180' służyło jako łyżka do podważenia i otwarcia tylnej klapki w celu wyjęcia/zmiany kart SIM i micro USB.

- tona ulotek promocyjnych, do czego Kruger już mnie przyzwyczaił (nie jest to pierwszy telefon tej marki, z którym mam do czynienia, praktycznie u każdego w mojej w rodzinie jakiś "Kryger" się przewinął)

Budowa

Dla osoby, która nie miała nigdy pancernego smartfona w ręce wyglądać on będzie jak każdy inny pancerny smartfon, na których zdjęcia można trafić w internecie.
W skrócie - dużo gumy, wielkie "klikalne" przyciski pod ekranem, z tyłu logo producenta oraz informacja o posiadanym standardzie IP - 68 (czyli pyło- i wodoszczelny). Pierwsze co jednak rzuca się w oczy to fakt, że telefon odbiega swoimi rozmiarami od standardowych "pancerniaków". Telefon jest krótszy i węższy od popularnego MyPhone Hammera AXE M LTE, ale za to te kilka milimetrów grubszy (sloty kart SIM i SD znajdują się w środku, pod baterią).
Z przodu wita nas dość mały 4-calowy ekran o rozdzielczości 480x800 sprawiający wrażenie, że mogłoby go być trochę więcej, jednak pierwsze co pomyślałem gdy wziąłem telefon do ręki to - kurczę, to naprawdę wygląda solidnie.
Nad ekranem głośnik do rozmów i przednia kamera o rozdzielczości... 640x480 pikseli umieszczona tam chyba tylko dlatego, bo tak wypada. Pod wyświetlaczem trzy fizyczne przyciski dające lekki opór i głośno klikające.
Na górze oprócz ciężkiego do naciśnięcia przycisku zasilania, gniazdo słuchawek, a po lewej stronie gniazdo microUSB, obydwa zasłonięte porządnymi zaślepkami, nie mającymi żadnych luzów. Na lewym boku dodatkowo znajduje się przycisk "emergency", który można w ustawieniach zaprogramować wedle własnego życzenia. Po prawej stronie wystające i wygodne przyciski poziomu głośności.
Z tyłu poza logiem producenta i napisem IP-68, 4 solidne, metalowych śrubki trzymające tylną obudowę tak mocno jak mocno je zakręcimy dołączonym śrubokrętem lub... jednozłotową monetą, która sprawdza się w tym przypadku idealnie. Wspomniane śrubki - na duży plus. Telefon rozkręcałem niemal codziennie przez miesiąc (przekładanie kart SIM z drugiego telefonu) i po wielokrotnym odkręcaniu i zakręcaniu nawet nie zaczęły sprawiać wrażenia wyrobionych.





Dodatkową zaletą przy wyborze czarno-żółtego modelu była łatwość znalezienia go nawet w gęstej trawie. Niby taka głupota, ale jaskrawe kolory bez problemu pomagały znaleźć telefon nawet w nocy przy świetle latarki.

Specyfikacja i wydajność

Tutaj zasadniczo przepiszę tabelkę ze strony producenta, bo mało się na tym znam, ale:
Telefon nie jest stworzony do bycia drugim iPhonem, ma działać i wykonywać podstawowe zadania w ekstremalnych warunkach i tak właśnie jest, mały ekran, pojemna bateria sprawia, że telefon spełnia swoją funkcję bycia urządzeniem, o który nie trzeba się martwić. Zasadniczo nie miałem problemów z korzystaniem ze wszystkich potrzebnych mi funkcji, czyli oprócz oczywistych, jak dzwonienie i smsowanie to obsługa poczty, przeglądarki, przeglądanie PDF-ów, czytanie książek w tym właśnie formacie, a przede wszystkim korzystanie z GPSa i map. W trybie oszczędzania baterii oczywiście wszystko działało dużo wolniej i sporadycznie zwieszało aplikacje, ale wciąż nie było to irytujące.


System operacyjny: Android 5.1 Lolipop
CPU: Quad-Core MTK 6735A, maks. 1,3 GHz
GPU: ARM Mali-T720
Pamięć RAM: 1 GB
Pamięć wewnętrzna: 8 GB
Ekran: 4" 480x800 px
Aparat tył: 5Mpix
Aparat przód: 0,3 Mpix
Bateria: 3200mAh
Ochrona: IP68 (do 1,5m w zanurzeniu do 30 minut)
Waga: 239 g
Wymiary: 141 x 73 x 20 mm
Inne: Dual SIM, LTE, Żyroskop

Wyświetlacz





Od początku, już przy pierwszym użyciu widzimy, że sam wyświetlacz znajduje się głęboko (jakieś 2 mm) pod zabezpieczającym go szkłem (3rd Generation Gorilla Glass TP). Sprawia to wrażenie niezniszczalności telefonu i faktycznie tak było, nie raz wypadł mi z kieszeni, sam często celowo o niego szczególnie nie dbałem i oprócz kilku rysek, praktycznie niewidocznych, nie pojawiła się żadna pajęczyna, a naawet jeśli by się pojawiła to jak wspomniałem, ekran jest schowany głęboko, głęboko pod ochronnym szkłem.
Oczywiście dotyk pod wodą świruje, a przy słońcu nawet na maksymalnej jasności odczytanie tekstu potrafi sprawić drobny problem, to dla mnie ważny był drugi kraniec suwaka, czyli maksymalnie ciemny. Choć nie ma co go porównywać z moim Xiaomi, to wciąż minimalna jasność jest na duży plus - wyświetlacz nie raził mnie, więc bez problemu mogłem jednocześnie patrzeć w ekran i przemierzać ulice Prypeci, w odróżnieniu od diody powiadomień, która potrafiła i za dnia dawać po oczach, a nocami służyć za latarkę :)
Sam ekran ze względu na swoje małe rozmiary i niską rozdzielczość potrafił na początku sprawiać problemy przy pisaniu, tym bardziej przy częstym przesiadaniu się na drugi telefon. W końcu przywykłem, choć ktoś o grubych palcach mógłby mieć problem z szybkim napisaniem SMS-a.



Bateria

3200 mAh to nie jest obecnie jakaś powalająca pojemność, ale jak już wyżej pisałem - przy tak słabej specyfikacji, pozwala to na korzystanie z telefonu na maksymalnych obrotach (internet h+ w warunkach, gdzie często zrywało sieć i włączony GPS oraz maksymalna jasność za dnia i minimalna w nocy) praktycznie 24 godziny lub dłużej. Przy trybie oszczędzania baterii i faktycznym oszczędzaniu baterii udawało się pociągnąć prawie 5 dni.
Największy minus baterii, i nie wiem czy występujący tylko w tym egzemplarzu, czy w innych też, to mylne wskazanie stanu naładowania przy wymianie karty SIM.. Często zdarzało się, że musiałem przekładać ją z jednego telefonu do drugiego i gdy w tym celu wyjmowałem baterię np. gdy pasek baterii wskazywał 25%, to po ponownym jej włożeniu potrafił pokazać losowe wartości np. 50%, co w moim przypadku było dość frustrujące i uniemożliwiało dobre wyczucie, czy już powinienem odłożyć telefon na półkę z trybem samolotowym, czy może jeszcze chwilkę poobserwować świat zewnętrzny w internecie.

Aparat

O przednim aparacie nie ma nawet co wspominać, bo jest raczej tylko dlatego, żeby tylnemu nie było przykro. Jednym słowem niejedna tania kamerka internetowa daje zdjęcia lepszej jakości.
Tylna kamera za to robi dokładnie takie zdjęcia jakich się można spodziewać po 5mpx. Nie ma szału, ot zdjęcia, które nie pójdą do powieszenia na ściane, ale do prostej dokumentacji wyjazdu. Jednym słowem, jeśli tylko nie trzęsie nam się ręka to przyzwoite. Kolory będą ładniejsze jeśli dodatkowo użyjemy trybu HDR. Zaskoczyła mnie natomiast jakość panoram, wyglądały szczerze mówiąc lepiej niż klasyczne zdjęcia, nawet przy drobnych wstrząsach, większość obiektów była wyraźna. W nocy oczywiście nie mamy nawet co myśleć o zrobieniu fotki, na której cokolwiek będziemy mogli rozpoznać. Natomiast na duży plus autofocus pozwalający na zrobienie zdjęć z dość małej odległości od obiektu. Jak widać poniżej zdjęcie wykonane Krugerem wygląda o niebo lepiej niż to zrobione przez Xiaomi posiadającego świetną 13 megapikselową kamerę.

Kruger&Matz Drive 4 Mini

Xiaomi Redmi Note 3 SE
 Kilka zdjęć z Zony:


Zdjęcie wykonane przednią kamerą o rozdzielczości... 640x480







Filmy - nagrywane są w full hd w 30 klatkach na sekundę, ale fajnie to tylko to brzmi, bo sama jakość pozostawia wiele do życzenia, kolory blade, 30 klatek i rozdzielczość full-HD w rzeczywistości występuje tylko przy dobrym oświetleniu i statycznej pozycji telefonu, dźwięk przytłumiony przez pancerną obudowę, czyli... dokładnie to czego się spodziewałem po pancerniaku za niecałe 600zł, więc nie było to dla mnie duże zaskoczenie. Mimo, że jakość poniższych filmów jest jaka jest to zawsze przywołują miłe wspomnienia, gdy je oglądam.

Próbka kilku filmów:






I teraz najważniejsza i najbardziej przykra rzecz związana z aparatem. Czekając na znajomych na dachu fabryki Jupiter w Prypeci, telefon wypadł mi z kieszenie uderzając o dość ostro zakończoną, zardzewiałą, metalową rurę, co skończyło się tym:



Sprawdzałem, czy szybka osłaniająca aparat pęknięta jest na wylot, tym samym niwecząc całą wodoodporność telefonu - raczej nie jest, nie widać, żeby cokolwiek dostawało się pod spód, ale pewne jest jedno - na niektórych zdjęciach pod światło widoczny będzie zarys pajęczynki.

Podsumowanie

Na pewno nie jest to urządzenie, które dla codziennych użytkowników smartfonów będzie jedynym telefonem. Raczej opcją zapasową lub dedykowaną do wzięcia ze sobą na różnego rodzaju wyprawy, jak na przykład mój survival w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Oprócz wspomnianego incydentu (telefon spadł z metra, na wystającą, ostrą śrubę, pechowo zawadzając o nią szybką aparatu), jest to telefon warty polecenia dla osób, które nie potrzebują fajerwerków, lecz pancerne urządzenie, o które nie będą musieli się martwić i zastanawiać przed każdym wsadzeniem do kieszeni, czy przypadkiem w tej kieszeni nie znajdują się też klucze. Obudowa wydaje się osłonić wyświetlacz przed większością codziennych upadków (nikt nie wymaga, żeby wytrzymała upadek z 10 piętra), natomiast szybka osłaniająca aparat może się uszkodzić, choć nie powiem - stało się to po kilku tygodniach intensywnego korzystania ze smartfona i niejednym upadku na kamienie. Oczywiście, jak to w przypadku większości pancernych smartfonów producent nie daje gwarancji na uszkodzenia mechaniczne, ale już pierwszy rzut oka na jego obudowę mówi nam, że ten telefon nie jedną Strefę wytrzyma.




Plusy:  
- IP-68 (odpornośc na wodę i kurz)
- wydajna bateria (szczególnie w trybie oszczędzania baterii)
- android 5.1
- wytrzymałość (mimo wszystko)
- wygląd
- cena! (599zł na stronie producenta)

Minusy: 
- Mógłbym wymienić tu całą wewnętrzną specyfikację, ale przy tej cenie i tym telefonie nie uznałbym tego za minus.
- Zbędna przednia kamera
- mylne wskazania baterii przy wyjmowaniu jej
- bardzo jasna dioda powiadomień
- przy częstym przekładaniu kart SIM odkręcenie 6 śrub trochę trwa





5 komentarzy:

  1. Miesiąc w zonie? :) Zazdroszczę! Recka bardzo fajna, obszerna i jasna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz za tą zwłokę - a recenzja moja pierwsza w życiu :)

      Usuń
  2. Witam,
    Czytam bloga z zaciekawieniem i podziwem.
    Czekam na dalsze wpisy ( nie skończyłeś jeszcze opisywać drugiej Wyprawy)
    Ciekawi mnie także bardzo to, jaki sprzęt ze sobą miałeś. Chodzi mi kompletnie o wszystko ( obuwie, ubrania, sprzęt turystyczny itp)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda dźwięków i kolorów podczas nagrywania, ale oprócz tego model jak najbardziej na plus moim zdaniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak miło, właśnie kupiłem u was pokrowiec na plecak FLECKTARN :) Wysłałbym zdjęcie, ale tu się dodać nie da.
      P.S. Wybaczcie, że tak późno odpowiadam :)

      Usuń